Idź, niech się zbrojni ściągają w równiny,
Czas już na stryjów!
POPIEL (patrząc na zamek). O, tam sen, tam cicha
Noc nad moimi jeszcze się uśmiecha;
Tam spoczywają mi dwa serca drogie.
I w całym zamku sen... Ja spać nie mogę!...
Rozdarł się we mnie duch: jedna połowa
Wisi, jak czarna chmura piorunowa
W dzień nad tłumami, i mogiły mnoży —
Druga — ta znana mnie, mnie tylko trwoży.
Kmieć legł i milczy; — cisza śród rycerzy;
Zamilkną stryje;... gdzie mój miecz uderzy,
Wszystko w milczeniu do nóg mi się wali.
Przeklęta pamięć serca! Żre i pali
To serce za to, że rąk miało dwoje.
Dość! Niech przeklina głupiec czyny swoje;
Ja mam pilniejszą do spełnienia sprawę!
(Zamyśla się.)
ADELA. Więc jeszcze dzisiaj ruszasz na wyprawę?
POPIEL. Dziś —
ADELA. Kogoż stróżem zostawisz twej strzesze?
POPIEL. Ja miano „Popiel“ w powietrzu zawieszę,
A strzedz was będzie postrach tego miana.
ADELA. Zły to stróż, królu, i często do rana
Na powierzonej nie dotrzyma straży.
(Odciągając Popiela.)
Jeśli się tobie nieszczęście przydarzy...
Tyś ojcem; dola zmienna; zważ, Popielu!
POPIEL. Pokąd ja szczerbię na nieprzyjacielu
Miecz, pokąd z piersi nie schodzi mi zbroja,