Starcze, ty żywy nie wyjdziesz odemnie!
Mów!
PIAST. Co mam wiedzieć? Czy to was tak dziwi,
Że chodzę smutny? Niech się nie przeciwi
Oko twe, królu, smutkowi naszemu!
Smutku i bogi nie bronią.
POPIEL (opamiętując się.) Idź! Twemu
Słowu ja wierzę. Idź do domu, stary!
A nie patrz nigdy w królewskie zamiary!
POPIEL (sam). Jak cicho temu starcowi na świecie!
Patrzał się na mnie, jak na zdrożne dziecię,
A w oczach miał śmiech, pomięszany z łzami.
Gdziem ja? Gdzie Popiel, co niegdyś z bogami
Niebios na równi ważył moc swej duszy?
Dziś już oczyma kmieć łono mi kruszy,
I może patrzeć w nie, jak w dzban rozbity...
Biada im za to! Chociażby błękity
Jak noc zczerniały, i piorunów zdroje
Z bogami spadły na mnie... ja dostoję!
Duszno...
(Otwierając okno.)
Tam chmury i we mgłach dzień szary...
Niegdyś ojcowie spełniali tu czary,
I jak świat światem nie słychać w narodzie,
By kto truciznę podał gościom w miodzie!...
O nienawiści moja, wrzej mi w łonie!
Jeśli trucizny tkną się moje dłonie,
Niech mi się zdaje, że to miecz! (zamyśla się.)
POPIEL (z przerażeniem.) Adelo,
Pójdź stąd — ja słyszę duchów jęk pod ścielą!
ADELA. Cyt! już łódź z dwoma stryjami tam płynie.