Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom II.djvu/72

Ta strona została przepisana.

Starcze, ty żywy nie wyjdziesz odemnie!
Mów!
PIAST.   Co mam wiedzieć? Czy to was tak dziwi,
Że chodzę smutny? Niech się nie przeciwi
Oko twe, królu, smutkowi naszemu!
Smutku i bogi nie bronią.
POPIEL   (opamiętując się.) Idź! Twemu
Słowu ja wierzę. Idź do domu, stary!
A nie patrz nigdy w królewskie zamiary!

(Piast odchodzi.)

POPIEL   (sam). Jak cicho temu starcowi na świecie!
Patrzał się na mnie, jak na zdrożne dziecię,
A w oczach miał śmiech, pomięszany z łzami.
Gdziem ja? Gdzie Popiel, co niegdyś z bogami
Niebios na równi ważył moc swej duszy?
Dziś już oczyma kmieć łono mi kruszy,
I może patrzeć w nie, jak w dzban rozbity...
Biada im za to! Chociażby błękity
Jak noc zczerniały, i piorunów zdroje
Z bogami spadły na mnie... ja dostoję!
Duszno...
(Otwierając okno.)
Tam chmury i we mgłach dzień szary...
Niegdyś ojcowie spełniali tu czary,
I jak świat światem nie słychać w narodzie,
By kto truciznę podał gościom w miodzie!...
O nienawiści moja, wrzej mi w łonie!
Jeśli trucizny tkną się moje dłonie,
Niech mi się zdaje, że to miecz! (zamyśla się.)

SCENA CZTERNASTA.
(Popiel, Adela wchodzi z dzbanuszkiem w ręku.)

POPIEL   (z przerażeniem.) Adelo,
Pójdź stąd — ja słyszę duchów jęk pod ścielą!
ADELA.   Cyt! już łódź z dwoma stryjami tam płynie.