Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom II.djvu/84

Ta strona została przepisana.

Wiesz ty, że dzisiaj w bitwie zaszło dziwo?
Król na Zbigniewa ludzi natarł żywo,
Samego nawet dogonił już księcia,
Wtem zbladł i, miotąc na wiatr ślepe cięcia,
Na całe gardło krzyczał: „Precz, poczwary!“
ŻÓRAW.   O, to wytrutych niepomszczone mary!

SCENA DRUGA.
(Ci sami; wchodzą: Jarosz, Kraska, później Rycerz.)

JAROSZ.   Brono, czy wiecie?
BRONA.   Co?
JAROSZ.   W ziemi Bogdali
Rycerze sobie księcia obwołali.
BRONA.   Któż?
JAROSZ.   Wojewoda dawny — niesie sława.
KRASKA.   To samo słychać z dzielnicy Wisława;
I każdy sobie niezależnie włada.
BRONA.   Święci bogowie! Naród się rozpada!
ŻÓRAW.   Stara rzecz, ojcze, gdzie trup, tam i wrony.

(Wchodzi Rycerz.)

RYCERZ.   Gdzie król?
BRONA.   Dlaczegoś taki przerażony?
RYCERZ.   Zła wieść. W Mirosza i Szczerba dzielnicy,
Wojewodowie nowi, buntownicy,
Niezależnymi są już książętami.
KRASKA   (do rycerza).
Pójdźcie na słowo!

(Kraska, Jarosz i Rycerz rozmawiają na stronie.)

BRONA   (do Żórawia). Zdrada nad zdradami!
Mniejsza o króla, tu naród upada.
Bacz, niech on wieści tej nie opowiada,
A ja do Piasta szlę, niech kmieci zbiera! (Odchodzi.)