Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom II.djvu/97

Ta strona została przepisana.

Boże, mściwy Boże!
Pamiętający! straszny! ja się korzę —
Przebacz! ja Twoje ołtarze ozłocę...
Ja wszystko złoto dam za ciche noce;
Boże, za noce bez snów i bez trwogi.
O, patrz — nademną miecze wznoszą wrogi —
Nademną i nad synem! On nie winien!
Ach, tyś go, Panie, ratować powinien;
Tyś sprawiedliwy — któż za matki winę,
Kto w przepaść rzuca matkę i dziecinę?
O, zasłoń przepaść tę — ja cierpię srogo;
Przysięgam, ja już nie struję nikogo,
Lecz wspieraj króla miecz, ratuj mi syna!
(Zrywając się).
Ha!
FUCHS.   Co wam, pani?
ADELA.   Słyszałeś?... Przeklina!
FUCHS.   Anioł stróż z wami! Przyjdźcież raz do siebie!
Nikomu złego nie pisano w niebie
Za śmierć poganów.
ADELA.   A za śmierć człowieka?
FUCHS.   Tylko za chrzczonych potępienie czeka.
ADELA.   Popatrz na walkę! Co tam?
FUCHS   (patrząc w okno). Bój zacięty.
Dzielnie! Wyżymir wkoło opadnięty —
Król Wyżymira przebił! lud zgromiony!
ADELA   (idąc ku oknu).
Poszlę mu za to pozdrowienie żony.
(Cofając się).
Nie mogę spojrzeć tam.
FUCHS   (przystępując do Adeli). Teraz, królowo,
Pozwólcie słudze jeszcze jedno słowo —
Ratunku słowo.
ADELA.   Mów, zacny kapłanie!