Słuchaj wieku obecny, i ty, co napotem
Nastąpisz! tak odwiecznym los wykował młotem:
„Ta była zawsze dola siedzących na tronie,
„Cierpieć wiele za życia, a słynąć po zgonie.“
1772 (Zabawy p. i p. VI, 33 — 44).
Duszo istot po wielkim rozproszonych świecie,
O ty, prawicy twórczéj najdroższy sygnecie!
Oceanie światłości, którą w krąg twój biegły
Zlewa tron wszechmocnego latom niepodległy.
Sprawco płodów wszelakich! twojéj darem ręki
Poziomy nasz świat bierze życie, blask i wdzięki.
Twoim dzielnym uśmiechem tknięta ziemia licha
Porusza się, odmładza, rodzi i oddycha;
A żywotnemi nawskroś groty przenikniona,
Dobywa dziwnych skarbów z upornego łona.
Ty unosząc po niebie swe koła potoczne,
Piszesz godzinom płochym kresy nieprzeskoczne:
Przed twym idzie powozem na koniu udatnym,
Siejąc perły wilgotne po trakcie szkarłatnym,
Srebrnowłosa jutrzenka, i gościniec zmacza:
Ciebie pompa, wielmożność, blask, wielkość otacza.
Majestat przy twym tronie wolnym idzie krokiem,
Na który człek ułomnym nie śmie rzucić okiem.
Z twéj karocy złocistéj żyzność plon bogaty
Sypie na ziemię, owoc, ziarno, wdzięczne kwiaty.
Skąd wszelka dusza żyjąc, co lata, co pływa,
Co chodzi, głosu na twe pochwały dobywa.
Twe bystrym upierzone ogniem jasne pręty,
Przenikając grunt twardy z morskiemi odmęty,
Sposobią gnuśne żużle i bryły niezgrabne
Na kosztowne kanaki, na kruszce powabne.
Stąd na płótnie, na drzewie, ciał twórca kłamliwy
Rodzi misternym pędzlem świat bez głosu żywy;