Pełno zbrodni na świecie, pod twym berłem rdzawym.
Próżno się Temis, żalem rozjątrzona prawym,
Do miecza swego ima i niechybnéj szali;
Ściął Alcyd Hydrze głowę, tysiąc się w niéj wali.
Płodny jest świat w występki, i póki go stanie,
Nie wyplewi ich nigdy najsroższe karanie:
Ty jednak, mój rozumie, ujmij mię w swe pęta,
By mię żaden błąd, żadna nie zwiodła ponęta.
1772, V, 285 — 295.
(Na powrót z cudzych krajów.)
Jako po wdzięcznym utęskniona synie,
Który gdzieś w obcéj przebywa krainie;
Po niezbrodzonych odmętach wzrok toczy,
I łzami matka smutne zlewa oczy;
Już mierzy czasy, już leniwéj łodzi
I żaglom łaje i morskiéj powodzi;
Już Eolowi co wiatrami włada,
Czy słońce wstaje, czy w bezdno zapada;
Więc gdy fortunną nieba zdarzą chwilę,
Że go ogląda i uściska mile;
O któraż Muza znajdzie się tak mówna,
Co jéj weselu rymem swym wyrówna? —
Tak dom twój zacny, tak ojczyzna miła
W twéj niebytności smutne dni pędziła;
Czekając, rychło czas luby nastanie,
Co cię da ujrzeć, o Polski kochanie!
Lecz już czas przykry czarne zemknął konie;
Znowu cię widzi na swym Polska łonie:
Widzi i nieco żal koi serdeczny,
W który ją wprawił wyrok niebios wieczny.