Słuszniéj ja płakać na swą dolę mnszę,
Bo żal obecny nędzną trapi duszę.
A stojąc zawsze w niezłomnym uporze,
Coraz ją sztychem okrutniejszym porze.
I gdy cię niebo łaskawe swym darem
Słodkim żałości napawa kanarem,
Ja lubo nucę, cóż, kiedy me pienia
Większych przydają trosk, miasto ulżenia!
1770, Zab. I, 205 — 218.
(Z okazyi niesłychanego przypadku Jego Królewskiéj Mości).
....En, quo discordia cives
Perduxit miseros!..
Virgil.
Małoż na tylu klęskach, ojczyzno strapiona,
Które ci tysiąc sztychów topiąc wpośrzód łona
I ostatnich już prawie kresów stawiać blisko,
Podają na łup obcym i urągowisko?
Małeżeś, przez twych synów dumę i niezgody,
Dała zdumionéj na cię Europie dowody,
Żeśmy prawie pod słońcem jedynym przykładem,
Gdzie swoboda rozpustą, rząd stoi nieładem?
Trzeba-ż ci było jeszcze po tylu łez godnych
Szwankach, nowy cios odnieść od zdrajców wyrodnych
I dla sprośnych rozbójców gawiedzi wszetecznéj
Widziéć na całym kraju cechę hańby wiecznej?
Patrz, jaka się bezbożność w twéj stolicy dzieje!
Wstyd pisać, łzy mi broczą kartę, myśl truchleje!
Twój król, boski namieśnik, twój ociec życzliwy
Gdzież jest? który go porwał los nielitościwy?