Obie spojone ścisłym przyrodzeniem
I bliskim siebie złączone imieniem,
Jak mają kochać, dajecie wzory,
Córki swe matki, a matki córy:
Miłość was wzajemnie
Złączyła przyjemnie.
Jak ładny szczepek w pierwszéj, Anno, wiośnie
Patrząc na jabłoń, skąd ma życie, rośnie,
Wdziękiem, grzecznością, urodą gładką
Czynisz nadzieję zrównać się z matką,
Czego nam dowody
Daje twój wiek młody.
Czy na teatrze ucho bawisz z okiem,
Słowik-eś głoskiem, a sarneczka skokiem,
Czy biała rączka ołówkiem kryśli,
Niema twarz pod nią mówi i myśli,
I powtórne bierze
Życie na papierze.
Cóż mam wspominać o darach natury?
O! jak szczęśliwy ten postokroć, który
Z tym towarzyszem pięknym, cnotliwem
Wiecznym się ślubów spoi ogniwem,
I w tak słodkim bycie
Miłe przetrwa życie.
W równéj z pierwszemi parze, Anno druga,
Uprzejmy-ć wita i życzliwy sługa:
Zacna Szaniawska, wsi naszéj chlubo!
Z tobą nam mieszkać wdzięcznie i lubo:
Ty w naszéj gospodzie,
Co kwiatek w ogrodzie.
Żadna grzecznością ciebie nie przesadzi,
Kiedy osądzisz, że ci dobrze radzi.
Tak jako tutaj, gdzie przyjaźń szczera
Serce ci samo chętnie otwiera,
Dając w nim mieszkanie,
Póki życia stanie.
Nigdy obcego kraju nie posiada,
Ani językiem cnota obcym gada.
Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/099
Ta strona została skorygowana.