Jedna mu tylko z wierzby gdzieś suchéj
Statecznie wronka przypiewa;
A słodząc losy pustyni głuchéj,
Lepszych się czasów spodziewa.
Więc i na ciemnym błędny Atosie,
Latawiec w czarnym kożuchu,
Czasem co trefnie zagwiźniesz, kosie,
Rozkoszny mój żółtobrzuchu.
Wróć się, ozdobna znowu drużyno
Do rzuconego siedliska!
Niezawsze niebo posępną miną
I grady sypie i błyska.
Gdy szczęście służy, każdy w pogodzie
Służbę ma za wesele,
Ale w burzliwéj tylko przygodzie
Prawdziwi przyjaciele.
1773, VIII, 3 — 5.
Po tylu kwiatkach, które los zazdrosny
W samych pierwiastkach miłéj zwarzył wiosny,
Nowy się rodzisz fiołeczku światu,
Na rozkosz ojcu, i matce, i bratu.
Wróżyć nie umiem, ukochane dziecię,
Jaka cię dola ma spotkać na świecie.
Wiele lat jeszcze porwie wiek skwapliwy,
Nim powiem, żeś jest grzeczny i cnotliwy.
To jednak śmiele mogę ci rokować:
Jeśli rodziców będziesz naśladować,
Będziesz zapewne, łatwo tego dociec,
Piękny jak matka, poczciwy jak ociec.
1771, III, 364.