Lecz mądrych prawodawców wsparta ręką hojną,
Walną przemysł naturę przełamawszy wojną,
Na samych jéj zwaliskach, gdzie pierwéj pustynie
Dzikie stały, żyzności buduje świątynie.
A wy niegdyś, obfite pagórki i role,
Kędy chlubny Grek złote prowadził Paktole,
Jużeście chwastem wszystkie zasępiały smutnym,
Pod wszetecznych Hordyńców prawem bałamutnym.
Jak tam kwitnąć nauki, jak mają rzemiosła,
Gdzie bezdenne łakomstwo, gdzie duma wyniosła
Na sofie despotycznéj siedząc z głupstwem razem,
Tłumi groźnym dowcipne iskierki żelazem?
A nabyty majątek przemysłem i znojem
Zabierając nadgradza jedwabnym rozbojem?
Wszytko może złączona z nauką zapłata,
Przez nie się słusznie zowie człowiek panem świata;
Bez nich się próżno chełpiąc panem przyrodzenia,
Nie ma w ręku prócz berła, w rzeczy prócz imienia.
Co pomoże obszerne dzierżawy posiadać,
Kto ich użyć nie umie, ani niemi władać?
Dał Bóg nam wszytko w ręce wyrokiem łaskawem,
Ale dał nie natury, lecz zwycięstwa prawem;
Ani nam w czym zwierzęta ustępują liche,
Chyba tylko przez rozum, i słabość, i pychę.
Patrz, jako słoń okryty gałęzistym domem,
Gnie ziemię, co go dźwiga, niezmiernym ogromem,
Cóż jest téj góry żywéj moc z twemi ramiony?
Lecz mało czego warta, bo zwierz nie zna onéj.
Ty masz więcéj nad niego, masz powab zapłaty,
Masz rozum, znasz potrzebę: jużeś pan bogaty.
Już temi ożywiony, jak Prometeusza
Pochodnią gnuśna bryła, człowiek się porusza;
Poznaje, co sam może; i nad swą naturę
Niesion skrzydłem dowcipu, wylatuje w górę:
Darmo się odsadziwszy od pochyłéj ziemi,
Toczą światła wieczyste szlaki powietrznemi;
I kreśląc jasne ścieżki zakolem ogromnym,
Tuszą, że ich nie ścignie okiem człek ułomnym,
Natęża rozum siły, i przez szkła[1] misterne
Ściąga na dół niechętnych gwiazd koła niezmierne;
- ↑ Astronomia.