Cudne kształty uporna stal na się przybiera,
Gdy jéj stąd zgryźny pilnik, zowąd młot doskwiera.
Mruczą rzeki patrząc na sklepy[1] zawiesiste,
Które ich w klubę biorą powodzi pieniste;
Że niemogąc już bujać, pod kamiennym szczytem
Muszą swe nurty sączyć posłusznym korytem.
Tu wiatr z wodą ogromne kręcąc z hukiem żarna,
Żuje ze złości na proch ścięte sierpem ziarna:
Owdzie powolny kruszec wziąwszy postać giętką,
Na kształtne się ubiory z nicią łączy miętką;
Lub na dowcipnéj igły przewodne rozkazy,
Poskoczne w niemym rąbku wysadza obrazy.
Tam piasek, co go tęgie[2] ognie przeczyściły,
W przejrzyste się, pozbywszy przywar, zlewa bryły.
A w suche obrócony morze, w sztucznéj głębi
Zatapia, kto nań patrzy, lubo nie pognębi.
On myśli na papierze[3] dziwnym snuje szykiem,
On cichym uczy kartę przemawiać językiem.
On dzieje lat ubiegłych ustawnie odmładza,
I na wieki potomne tysiąckroć odradza.
Dawnoby, co uczone wysączyły pióra,
Bystra lotnego czasu z oczu zniosła chmura;
By mu kruszec odżywny cudem niewymownym,
Wartkich skrzydeł ciężarem nie stępił ołownym.
Taż go ręka dowcipna, acz ma płoche pierze,
W maluczkiéj, jeśli zechce, łacno więzi[4] sferze;
A co latał samopas nie znając prawidła,
Musi pieszo iść w pętach, opuściwszy skrzydła.
Cóż gdy go szacowniejszym niebo jeszcze darem
Ozdobi, napawając słodkim Muz nektarem?
By samym dawszy pochop myślom, te jedynie
Miał za rzecz swego dzieła, za cel i naczynie.
Wtenczas już wyzuwszy się ze skażonéj prawie
Natury, w równéj duchom nadziemnym postawie;
Już dzielnéj myśli pędem[5] od kolebki świata,
Płodne w dziwne przypadki goniąc, zbiera lata;
Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/129
Ta strona została przepisana.