Przetrząsa tajne sprawy, serc szlakuje myśli,
Cofa wieków, i patrząc na nie, prawdę kryśli;
Wyświeca czarne zdrady, farbowne przyjaźnie,
Niewinność na niegodne wystawioną kaźnie;
Złość w cnoty płaszcz przybraną, i na własne pany
Często kilku głów dumą płochy gmin zmieszany;
Okropne wojen losy, sławne wodzów zgony,
W jednej zgoła ciąg wieków tablicy zamkniony.
Już jako mężny orlik wzgardziwszy poziomem,
Na karku gwiazdosiężnych Alpów witym domem;
Tam dąży, gdzie się wieczna słońca toczy sfera,
Wziąwszy z bystrym Horacym[1] za przewód Homera;
A brzękiem wdzięcznéj harfy lub trąby złocistéj
Podaje Stanisława sławie wieknistéj:
Albo płynąc łabędzim za Owidym torem,
Płacze rzewnie nad mętnym Euksynu jeziorem;
Że tak słodki król wpośrzód swych ziomków, swych dzieci
Żyje, jakby go dzicy opasali Geci.
Czy w piórka przyoblekszy swe barki słowicze,
Nuci z ucieszną Safą padwany dziewicze;
Ciesząc go w smutnéj doli i krzepiąc nadzieje,
Że się dlań wkrótce chmurne niebo rozjaśnieje.
Tego dzielna chęć rusza poznać płody[2] ziemne,
Co w swych zakątach tłumią skał tajniki ciemne,
Co się w wodach zanurza, i co takt przestrony
Rzadkiemi na powietrzu ogarnął ramiony.
A wszyscy spólnie hojną zagrzani nadgrodą,
Do poznania dóbr swoich ludzki naród wiodą.
Szczęśliwy i postokroć Polaku szczęśliwy!
Byś poznał, jak twe w skarby są bogate niwy:
Jak zacne się dowcipy rodzą w twym ugorze;
Cóż po roli, gdy jéj nikt ni sieje, ni orze!
Największą twych dochodów część marnie połyka
Zbytek, duma, intryga, kufel i podwika.
Każdy lubi, kiedy się polor w kraju mnoży,
A żaden się do niego dzielnie nie przyłoży.
Gwiazdarz, mówca, dziejopis zalewa się potem,
A pochlebca, lub trefnik, hojnym brząka złotem.
Nie trzeba dla Muz wzruszać ciemnych grodów Pluta,
Kędy niejedna stoi skrzynia miedzią kuta:
Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/130
Ta strona została przepisana.