Jużeś, mówię, założył grunt dobra istotny
Powszechnego, i w przyszłe czasy zysk stokrotny,
Wzbudzając smak w narodzie do nauk i pracy,
Jakim się starożytni szczycili Polacy.
Mylę się? czy mi w oczach staje plac szeroki,
Który martwych ciał suche urościły zwłoki?
Wszędy postać żałosna, i znak tylko płony,
Że tu był mądry naród i niezwyciężony.
Lecz na głos jakiś, żywnym orzeźwione duchem,
Znowu się pierwszym stawów zwięzują łańcuchem;
Znowu dawny kształt biorą, a z swym żywcą razem
Zaniedbany kraj zdobią piórem i żelazem.
Powstaje z mogił swoich naród starożytny,
Mądry, zgodny, porządny, bogaty i bitny.
Dziwi się nań Europa patrząc nie wymównie,
I z drugiemi na jednéj szali waży równie.
Już zacięte z umysłów pierzchają zawiści:
Każdy szuka powszechnéj ojczyźnie korzyści.
Wszędy słodka podległość, wszędy rząd rozumny;
Nie miesza go dla podłych zysków przepych dumny.
Sprawiedliwość swym torem idzie nieprzedajna,
Pozorem się przyjaźni nie barwi złość tajna;
Złota wolność z pod jarzma praw, co sama stawia,
Zaufanéj potęgi w złocie nie wybawia.
Stoją wojska gotowe, lecz krwawego zysku
Nie szukają ż sąsiedzkiéj nędzy i ucisku:
Nauki szczodrobliwym zasilone datkiem,
Zdobią naród pismami, bogacą dostatkiem.
Dałby Bóg, mądry królu! by twa chęć życzliwa,
Która się w rymach moich jak echo odzywa,
Wzięła żądany skutek; a za twym powodem
Lepszym byli synowie od ojców narodem.
Jużbym śmiele naówczas za twe dary, panie,
Uprzejme złożył sobie sam powinszowanie!
Że, jeślim na to gładkim rymem nie zasłużył,
Wart jestem przecie łaski, żem dobrze wywróżył.