Jako ozdobny Fosfor na niebieskim szlaku
Gdy się w licznym ukaże jasnych gwiazd orszaku,
Cudniejszym miga ogniem, a za jego wodzą
Inne do oceanu pięknym szykiem wchodzą:
Tak na czele kolegów twa wymowa słynie,
Młodziuchny Tyszkiewiczu, mój wdzięczny Skuminie!
Kwiecie szlachty, honorem i krwie zacnéj losem,
Mile-ś pana przywitał i sercem i głosem.
Jeden z pierwotnych szczepów narodowéj młodzi,
Która pod kochającym Muzy królem wschodzi,
Dałeś dowód, co zawsze pierwszym jego celem,
Żeś i dobrym jest mówcą i obywatelem.
Za Wilnem, z równie pierwszym miłością szacowną,
Idą Troki, Oszmiana, Wiłkomierz i Kowno,
Więc i Żmudź ze Smoleńskiem, i Bracław z Upitą,
I Słonim swą oświadcza wierność znakomitą.
Nie daje się uprzedzić i od rybnéj Piny
Zacny naród, i kędy przez Mińskie równiny
Kręta się wije Świsłocz, i zazdrością godną
Tuż za bracią Starodub i Mścisław i Grodno.
W waszych rękach uprzejme pozostałéj braci
Chęci widząc król dobry, hojnie przeszłe płaci
Troski miłym wspomnieniem; że przy waszéj wierze
Jeszcze nam zły wróg wszytkich nadziei nie bierze.
Trwajcie w szczeréj ku panu miłości; wszak zgody
Najsłabsze stoją węzłem spojone narody:
A co z nim zawsze płyniem w nierozdzielnéj łodzi,
Szczęściem jego i nasza dola się osłodzi.
1772, V, 299 — 308.