Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/152

Ta strona została przepisana.
XXI. Do przyjaciela smutnego.




Przestań się troskać, mój Janie kochany!
Co Bóg niewrotnym stanowiąc wyrokiem,
Wiecznemi wkoło oprowadził ściany,
Tam człek nie sięgnie ni myślą, ni okiem.

Darmo się trapi żeglarz w morskiéj fali,
Kiedy ćma ślepa nie da sterem władać,
Gdy się śmierć mokra gwałtem w okręt wali,
Jeśli opatrzył wszytko, gdy miał wsiadać.

Żaden się płochych trafów nie uchroni.
Żywym jesteśmy igrzyskiem fortuny:
Złote godziny jasny ranek goni,
A wieczór trzaska bystremi pioruny.

Jedyna w razie takowym ochłoda,
Że wiatr niezawsze zapalczywie wieje.
On rzuca kotwę, nim ucichnie woda,
A ty się dobréj nie puszczaj nadzieje.

Szalona potwarz musi złamać szyję,
Złość się własnemi brzydka struje jady,
Te więc wyparty z chmury grot ubije,
A tamte wkrótce bies porwie sąsiady.
1771, IV, 298 — 300.




XXII. Powinszowanie Księżnie Elżbiecie z Branickich Sapieżynéj szczęśliwego do zdrowia powrócenia.




Niéma, i stokroć powiem, niéma okrąg ziemny,
Skądby się słusznie chełpić mógł człowiek nikczemny.
Zewsząd ucisk okropny, zewsząd ból, lichota,
Czy wchodzi w bramę życia, czy zawiera wrota.