Bielsza, niż narcyz, rzetelnéj duszy
Szczerość swym mlekiem ubieli,
Żywym szkarłatem wstyd go przypruszy,
Grzeczność błękitu udzieli.
A gdy przy tobie mąż zacny stanie,
Trzymając synaczków parę,
O! jak to cudne kwiatów zebranie
Miéć w domu piękność i wiarę!
1773, VIII, 296 — 7.
W płodny wiek dziwów, gdy losem niechętnym
Czystych lat kruszec w rdzawą stal przechodzi,
A świat zawrotem sprzeczny ginie mętnym,
Wchodzisz, pasterzu, do Piotrowéj łodzi.
Kierujesz na tę pański krok stolicę,
Gdzie ci ukazał Ferdynand[1] przed laty,
Kładąc na czoło mitrę téj świątnice,
Któréj blask dają królów majestaty.
Niesiesz przymioty szacowne przed światem:
Rozum, powagę i ludzkość przyjemną,
Z któremi, choćbyś nie był króla bratem,
Kochałbym pewnie, i każdy cię ze mną.
Tak kosztownemi ozdobiony dary,
Wiem, że piastując te oba urzędy,
Nie będziesz próżno blask nosił tyary,
Ni zastępował senatorskie rzędy.
- ↑ Brat Władysława IV i Jana Kazimierza, królów polskich.