Jest czym gorliwe ramiona zabawić:
Nie był kraj nigdy tak w pustki dostatni.
Coście mn winni, czas może objawić;
Z nieba wezwani, a na ziemi płatni.
Groźny możnego piorun Watykanu
Rozproszył synów po świecie Lojoli.
Użyj, płockiego gospodarzu łanu,
Jednych do szczepu, a drugich do roli.
Jeśli w gromadzie trudno daléj służyć,
Nie jest-to takiéj machina budowy,
By onéj cząstek żaden nie mógł użyć.
Kwitną gałązki, lubo pień niezdrowy.
Nie czynią zdolnym doktorskie kołnierze:
Wszędy się słabość znajduje ukryta.
Wszak i w odmiennym być mogę ubierze
Obywatelem, choć nie Jezuita.
1773, VIII, 240 — 251.
(Imieniem J. K. S.)
Szalony i po stokroć szalony, mym zdaniem,
Kto lekce ważąc pokój, bawi się kochaniem,
A życia swego swobodne momenta
Wiecznie podaje w niewolnicze pęta.
Czyjeż kiedy ozionął serce bożek krwawy,
By weń nie weszły zaraz hurmem srogie wrzawy,
Smutek wybladły, ponure milczenie,
Bojaźń ostrożna, dzikie podejrzenie?
I jam trzymał inaczéj, nim mię miłość ślepa
Bystrym hartem stalnego raniła oszczepa:
Dziś, jak jelonek, tęgi zastrzał w boku
Wlekąc, ochłody szukam w łez potoku.