Niech pod twym berłem nie będę przykładem,
Co świat o naszych literatach plecie:
Kładną cytrynki na stół przed obiadem,
A gdy wycisną sok, rzucą na śmiecie.
Póki mam siły i podołam sławie,
Którąś mi sprawił, panie, twym zachętem,
Siadam za stołem z książęty na ławie;
Każdy mię kocha, bom nie jest natrętem.
Lecz wiek na czole piąty krzyżyk pisze,
Febowe dziewki nie chcą bawić ze mną;
Długo się człowiek głową nakołysze,
Nim mu myśl zrządzą do rymu przyjemną.
Więc gdy przestaną zgoła bywać z laty,
A sława zniknie bez swego zasiłku,
Nie mając własnéj biedny starzec chaty,
Być mu w szpitalu z poety na schyłku.
1773, VIII, 298 — 300.
(Z włoskiego sonetu).
Co widzę? czyli z głuchéj wzniosszy głowę trumny,
W stalistym Piotr kirysiu toczy wzrok surowy?
Ów wzór świata mocarzów, ów twórca rozumny,
Co Russom pod Arkturem tron podźwignął nowy?
Śpiesz, mówi, Katarzyno waleczna, z okręty
Ojczystemi, staw pławne po wybrzeżach domy,
Nieś na dzikie pohańce przez morskie odmęty
Ogniste nawałnice, syp żelazne gromy.
Niesłychany-ć to zamysł: stoi zadumiana,
Cofając wartkie nurty, Tamiza, poziera
Troskliwa na Ren bystry z Iberem Sekwana;
Myśli, radzi, wartuje i zbrojny lud zbiera.