Konaj poczęte dzieło, zacna heroino!
Na szczęk twéj dzielnéj broni Grek swe targa pęta.
Kędykolwiek twe sztaby zwycięskie zawiną,
Drży i blednie z popłochu Azya nadęta.
Bogdajby nigdy rozkoszy prawdziwéj
W życiu nie użył, kto na piękność chciwy;
Stąd się rozumie być uszczęśliwiony,
Że gładkiéj dostał i posażnéj żony.
Taki podobien do owego ptastwa,
Które do klatki zwabi lada pastwa;
Że w srogiéj potym niewoli zamknięte,
Tysiącem smutków marną płaci netę.
Nie chcę ja takiéj słodyczy kosztować,
Którą potokiem łez muszę wetować:
Na drogie perły, złoto jestem głuchy,
Jeśli stąd ważne dźwigać mam łańcuchy.
Znikoma postać glans swój traci z laty,
Trafunki nagłe zniszczą skarb bogaty.
Cnota mój posag; z tą kiedy się złączę,
Wiem, że dni moich szczęśliwie dokończę.
Kto piękną bez cnót wziął oblubienicę,
Dla cudzych wróblów ten posiał pszenicę:
Wszczepił latorośl winną, alić ona
Komu innemu smaczne rodzi grona.
- ↑ Ta oda znajduje się w pierwszéj księdze, ale dla zaszłych niektórych popraw i odmian, kładnie się tu drugi raz, zawierając w sobie to tylko, co się tyczy nauki moralnéj.
- ↑ zob. Na akt weselny Józefa Niesiołowskiego...