Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/180

Ta strona została przepisana.

Tu porosłe mchem groby zgniłe cisną trupy,
Tu w gruzach mury leżą, tu stłuczone słupy;
Tu, kędy stały miasta, niemasz i pamięci:
Wszędy czas srogich zębów wytłoczył pieczęci.
Niebo, ziemia, nic jego nie oprze się mocy.
Lecz kiedy w ciemnych lochów niedostępnéj nocy
Ślepym ryje podkopem, waląc okrąg świata;
Uniesiona myśl ogniem, wyżéj niebios lata:
I sama tylko czasów nie znająca skazy
Patrzy z góry na rumy i okropne głazy.

Wieki, których już niémasz, i co was nadchodzi,
Niech mi się jedne cofnąć, drugie przymknąć godzi.
Sam tu do mnie: myśl moja w jednę sforę sprzęga,
Już obu świata krańców bystrym okiem sięga;
A patrząc na znikomych rzeczy błahy wątek,
Widzi razem ich koniec i pierwszy początek.
Zemdlone długim biegiem słoneczne woźniki,
Ujrzą zwolna wysychać ogniów swych poniki.
Zwolnieją kół niebieskich osie wyjeżdżone:
A jako z gór przerwanych bryły odszczepione
Lecą z ogromnym trzaskiem na niskie padoły;
Stoczą się w stos niekształtny skruszone żywioły.
Tu swe bezbrzeżna wieczność zacznie panowanie,
W tym wszelki czyn znikomy zniknie oceanie;
W nim się i czas ochynie jak strumyczek lichy:
Lecz duch mój, śmiertelnemi niepożyty sztychy,
Nieścigłym piór zapędem wylatując w górę,
Deptać będzie zburzoną w gruzach swych naturę.

Stwórco! tyś sam bezdenne morza ograniczył,
Tyś najdrobniejsze czasu momenta policzył:
Sobie samemu tron twój zachował to mglisty,
Kiedy przyjdzie ów moment nocy wiekuistéj;
Świat nie wie i próżno się o to badać kusi;
To wie, że ginąc codzień, zginąć kiedyś musi.
Ludzie! gdy was okropnym bita z wieży młotem
Miedź ostrzega, jak szybkim czasy płyną lotem;
Ach, jak was hasło owo brzękiem swym przenika!
Wnet się dusza z twardego letargu ocyka;
A płoche nadstawiając uszy, mniema oto,
Że za nią: Pódź do trumny! blada woła Kloto.
Błędni, co wam za gruba ćmi rozum ślepota?
Moment do myśli macie, moment do żywota;