Królu łaskawy, cóż za podarek
Odnoszę z pańskiéj szczodroty?
Widzę-ć ja dobrze, iż to zegarek
Kształtnie zrobiony i złoty.
Lecz mi on mocą, czasy, ukrytą
Rączemi króci sprężyny:
Bo gdy w nim widzę twarz twą wyrytą,
Prędzéj mi biegną godziny.
Nieufny, nuż mię wyrazem cichem,
Błądząc po liczbach, zawodzi;
W serce go popchnę złocistym sztychem:
Lecz on tak mówi, jak chodzi.
Już, widzę, składać nie na zegara
Wadę, ten pośpiech należy.
Czasu jest serce pewniejsza miara:
Z dobrym panem i on bieży.
1774, IX, 27, 8.
Gnuśna zazdrości, matko wszystkich zbrodni,
O ty podziemnych jędz czarna pochodni!
Co sprawy czyste brzydkim kazisz dymem,
Jakim cię będę mógł opisać rymem?
Żadna się cnota przed twym nie usiedzi
Kłem jadowitym; wszędy ją wyśledzi
Złośliwe oko; a jakiéj postawy
Jest sama, taką cudze kopci sprawy.