Ty i w najskrytsze serc ludzkich świątnice
Chytrze się wdzierasz, ty ich tajemnice
Na złe nicując, godna srogiéj kaźni,
Kupidem zowiesz niewinne przyjaźni.
Ty, jako pająk okrutnego jadu
Pełen, śmierć sączysz, gdzie jéj niemasz śladu;
A skąd złocista pszczółka nektar boży,
Stygowy napój czerpasz z pięknéj róży.
Słuchajże, larwo! prędzéj się lew sprzęże
Z płochą sarneczką, z gołębiami węże;
Prędzéj się zgodzą skrzepłe z ogniem lody,
A z krwawym wilkiem owcze zejdą trzody;
Prędzéj po niebie krzywe pójdą kroje
I wsteczne rzeki odwiedzą swe zdroje;
Orzeł pług dźwignie, wół poleci rączy:
Niźli się przyjaźń z miłością połączy.
Obie od siebie różnéj są natury:
Tę człowiek z ziemi, tamte bierze z góry:
Obu cel inny, inne animusze;
Ta ciało tylko, tamta kocha duszę.
Miłość jest ślepa; tam się płocho ciśnie,
Gdzie jeno pozór marnéj krasy błyśnie:
Ani się radzi rozumu promyka,
Który jéj twórca dał za przewodnika.
Miłość w postępkach swoich zawsze płocha,
Jutro się brzydzi tym, co teraz kocha.
I znowu, czym się dziś okrutnie brzydzi,
W tym się zakochać nazajutrz nie wstydzi.
Miłość zawisna nie cierpi kolegi,
Tysiąc ma oczu, tysiączne ma szpiegi.
Sama chce kochać i być przyjacielem,
Sama postrzałem, sama sobie celem.
Miłość, czarnego płód niepewny mroku,
Boi się oka słonecznego wzroku;
Ludu się strzeże, światłu nie dowierza,
Wziąwszy nocnego postać niedoperza.
Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/188
Ta strona została przepisana.