Już mię lat zbiegłych niebaczne zapędy
Dwakroć w żałosne wprowadziły błędy;
Będę miał oko, by przynajmniéj schyłek
Był życia mego wolny od omyłek.
Jużem był dosyć podobnym do rzeki,
Co bystre tocząc z gór wysokich ścieki,
Szumi okrutnie, a z gniewnemi wody
Miece ogromne i głazy i kłody.
Piękniejszy widok przed oczyma stawi,
Gdy się posmyczą lekką kędzierzawi,
A płynąc równo w spokojnym korycie,
Uczy nas, jakie wieść potrzeba życie.
Wtenczas, gdy w polach, czy zebrane w lesie
Obficiéj miastom i wsiom dary niesie,
I nim się w morzu bezdennym pogrąży,
Nazad się cofa i ku źrzódłu dąży.
Tak i ja bliski mety zamierzonéj,
Cały w przedwiecznym Twórcy zatopiony,
Rozważam przeszłe mylnych ścieżek ślady,
Nim mię grób złączy z mojemi pradziady.
Więc kończąc życia nędznego ostatek,
Tak mówić będę do kochanych dziatek:
Porzućcie próżne żale rozpościerać;
Życzę wam lepiéj żyć, a tak umierać.
(Z francuskiego P. Thomas'a).
Ty, który, w znojach pędząc żywot pracowity,
Nie znasz, co są herbownych klejnotów zaszczyty,
A okrutnym wyrokiem górnomyślnéj buty
Skazany miedzy podłe natury wyrzuty,