A jeśliś się dał kiedy uwieść tą poczwarą,
Zostawszy i narzędziem zbrodni i ofiarą;
Jeśli kiedy twa ręka wsparła te zamęty:
Panów-to duch przewrotny nadął twe okręty
I popchnął w ślepéj burzy na morskie otchłanie.
Oni świat zamącili, a ty cierpisz za nie.
Chciwi wzajemnéj rzezi, na swą krew zażarci,
Szarpią się po ostępach ze lwami lamparci;
A chcąc miéć pierwsze miejsce, pierwszą w lasach chlubę,
I siebie i swe knieje przywodzą o zgubę.
Troskliwa o swe ziarko w podziemnéj pustyni,
Ryje spokojny dołek mrówka gospodyni.
Dzięki tobie, mój Boże, niechaj będą wieczne,
Żeś mi z pomiernym stanem dał miejsce bezpieczne.
Choć mi żaden nie klęka, ani czołem bije,
Pewien jestem na dole, że nie złamię szyje.
Nie wziąłem od mych dziadów prawem urodzenia
Bogactw, włości, honorów, świetnego imienia,
Lecz jeżeli mam cnotę, mam umysł wspaniały
I gardzę wartogłowów brzydkiemi kabały;
Jeśli serce dotkliwe na skwierk noszę nędzy;
Jeślim szczery przyjaciel, a nie dla pieniędzy;
Jeśli mię każdéj zbrodni sama wzmianka wzruszy:
Prawdziwie-m jest szczęśliwy i mam wielkość duszy.
Mam-li temu dać wiarę, że w tych tylko progach
Szczęście płuży, gdzie marmur świeci na podłogach?
Że tylko pod pysznemi baldakiny siada,
Że się poszosno wozi i na złocie jada?
Często przy hojnych stołach, przy stosach mamony
I w perłach siedzi nędznik jaśnie oświecony,
A z naczynia złotego, gdy ból serce ryje,
Chwyta kęsy śmiertelne i truciznę pije.
Ich-to słodki arszenik wściekłym jadem razi,
Co kwiat ślicznéj młodości sprośnym czerwiem kazi.
Patrz na te złote larwy, uwiędłe rozkoszą,
Jak im ledwie ciał zdartych nogi szczątek noszą,
A na twarzy pożółkłej i fałdach lubieżnych
W lat trzydzieści wyryła gnuśność starców śnieżnych.
Twoja-to ręka, srogiéj matki sroższe chłopię,
Trawi ich młode lata i wczesny grób kopie.
Ty wielowładną mocą panując nad światem,
Z ożywiciela ziemi im się stajesz katem.
Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/211
Ta strona została przepisana.