(Parodya z Horacyusza).
Divis orte bonis, optime Romulae
Custos gentis, abes jam nimium diu.
Lib. IV, c. 5.
W pierwiastkach wieku na moim łonie
Jak najstarowniéj pieszczony,
A teraz, kiedyś, królu, na tronie,
Czuły méj sprawco obrony!
Ledwo złotemi szósty raz cugi
Wódz zorzów mety doskoczył,
W szczerym kochaniu moment niedługi
W rok mi się ciężki przetoczył.
Ciebie wygląda poczet ochotny
Z poważnéj rady świątnice:
Przywróć ojczyznie promień żywotny,
Wracając żądane lice.
Na twe wejrzenie wszystko rzeźwieje.
Jak kiedy wiosna zawita,
Zmartwiały ugór jasny kwiat sieje,
I dzionek wdzięczniéj zaświta;
Jak niecierpliwa tęskliwéj zwłoki
Matka, gdy nie widzi syna,
Zadżdżone bystiym wiatrem obłoki,
I łódź i morze przeklina;
Myśli po brzegach, chodzi, postawa,
Jęczy, boleje, przyzywa: —
Tak utęskniona bez Stanisława,
Wzdycha stolica życzliwa.
Wszystko ci winno to miasto, panie:
Bezpieczność, zdrowie, ozdobę.
Kto poznać zechce, w jakim jest stanie,
Ma w oczach niechybną próbę.