Nie ten to cech w rąbkowym obozie pieszczony;
Narzędzia obcéj dumy, pochlebstwo mamony,
Przepaść zbiorów dziedzicznych, otchłań cudzéj pracy,
Rzeczą zaguba kraju, imieniem rodacy.
Ich-to dział, ich-to tylko sprawy znakomite
Krzewić swoje, mniéj ważyć sprawy pospolite;
Sądzić ślepo, występki popełniać i winić,
Kuć prawa a nie chować, mówić a nie czynić.
Kto wie (jeśli już tylko złość, co nas tak miesza,
Nie kresów ostatecznych ojczyznie przyśpiesza),
Może się martwy honor, gdy nieba dać raczą,
W skrzepłych duszach ożywi przynajmniéj rozpaczą.
Gdy ten naród w letargu, pewnéj znak odmiany
Poczuje swą nieczułość i zelżywe rany,
A pod hasłem porządnéj wolności i zgody
Zechce ojców żałosne powetować szkody;
Naówczas na tym placu honoru i sławy,
Słysząc pięknych potomków nieodrodne sprawy,
Jako jedni w szkarłatnym radą słyną kole,
Drudzy w laury ojczyste uwieńczają pole,
Uiściwszy, coś winna krajowi i panu,
Osłodzisz przykre trudy małżeńskiego stanu,
A chlubna, że ich imię wszędy pięknie świeci,
Rzekniesz z matką laceńską: moje to są dzieci!
Patrz, jak na niebie w niezgasłym orszaku
Każda pilnuje zorza swego znaku,
A niezmieszanym od wieku szeregiem
Hetmańskim słońca bieg swój mierzy biegiem.