Pomyślnéj doli te są przywary
I ludzi próżnych kłopotu:
Pomnażać zazdrość światłem bez miary,
A gasnąć téż bez powrotu.
Szczęśliwszy często, komu burzliwy
Długo upornie wiatr wieje;
Bo jeszcze przecie, dopóki żywy,
Tucznéj nie traci nadzieje;
Ufny w swym Bogu, ufny w sumnieniu,
Tą stalą mdłe serce krzepi;
Nuż po bezwinnym duszy zmartwieniu,
Los zdarzy, że będzie lepiéj!
Tymczasem mężny umysł wyprawia,
Dając z polorem hart cnoty;
I w równą wiernie szalę ustawia
Na uśmiech szczęścia i młoty.
Więc gdy lekuchnym niebo Zefirem
Zwaśnione wały pogodzi,
Potrafi dzielnym kierować styrem,
Jak w ciszy, tak i w powodzi.
Silniéj szlifowne kroją lemiesze,
Dłużéj trwa w głazie twarz ryta;
Dąb bujniéj rodzi, co go stal krzesze,
I z samych ciosów moc chwyta.
Słodszéj, monarcho, godniejszy doli!
Już to czas liczby pozbywa,
Jak cię od swoich i obcych boli,
Jak cierpi dobroć prawdziwa.
Oświecasz, darzysz, pracujesz szczerze:
Mało to w nieczułych może.
Skąd wdzięczne pszczoła nektary, bierze
Zły pająk jady i z róże.
W zbutwiałéj kleci drzemiąc bez rządu
Niewzględna na bliską zgubę,
Dała jéj zwierzchność płynąć do lądu;
I stąd ma wielkości chlubę.
Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/233
Ta strona została przepisana.