Lecz on na mownych ledwo stoczył bitwy
Szykowne strunach; alić na ich wrzawę
Szybuje z gruntu srebrzystemi płytwy,
I grzbiet mu delfin podaje za nawę.
Tak za przyjaznych Muz wieszczek powodem
Zwycięzca morza i złości — z rozbita;
Co mu niebieskim gęśl ulały miodem,
Po ciężkich trudach ląd spokojny wita.
Któż wie, czy wstydem z nędzą nie ujęta,
W miększym uczuwszy luby smak wędzidle;
Zazdrość z prywatą i duma zawzięta
Żyć stąd nie zacznie, przy cnoty prawidle?
Niezawsze statut z żelaznemi prawy
Ugina karki, twarde serca gniecie:
Mało dokazał mieczem Drakon krwawy,
A Ezop wygrał, chociaż bajki plecie.
W cukrowym listku ostry proszek dany,
I niechcącemu często niesie zdrowie:
Odwiecznym zdaniem, ten im dank przyznany,
Że głaszcząc, prawdę mówią poetowie.
W żywym swe wady obaczy portrecie,
Każdy, jak na szkle, zbiorze pieśni na tem:
Lecz choć się wzdrygnie, nie urazi przecie,
Że je swym Muzy uwieńczyły kwiatem.
Co jeśli lepszym z czytania się stanie,
Królu, twych dobra szukający dzieci;
Większy za skutek, niźli za śpiewanie,
Mieć będą w zysku dank twoi poeci.
1773, VIII, 31 — 4.