Zniknęłaś nam od tylu lat, o święta pani!
Bez ciebie, jak bez światła w posępnéj otchłani,
Błądziliśmy w krajowych spraw wiecznym zamęcie,
Gdzie na zgubny hak niosły wyuzdane chęcie.
Bez ciebie cóż zostało w karbie należytym?
Mocniejszy, jak chciał, mącił ludem pospolitym,
Interes prawa pisał, gwałt kazał, gniew sądził;
Nikt nie słuchał, a każdy głową swoją rządził.
Dało nam niebo króla wybranego z wiela.
Cóż stąd? Za swego błąd go wziął nieprzyjaciela.
Oczernił, zhydził, zranił; milczeliśmy na to.
Krew jego nie zemszczona już to drugie lato.
Stoi świat w głębokości myśli zadumany:
Cóż to za kraj, co tak swe lekce waży pany?
Co głosem powszechności sprawioną robotę
Zatłumia, stawiać na szańc jednego niecnotę?
Gdzie w nierządzie wieczystym, uciskach i trwodze,
W wzgardzie tronu ostatniéj, w określonych srodze
Granicach nikt nie winien, kraj tylko utracać
Musi, a król powszechny zawrót krwią opłacać?
Otrzyj tę plamę, pani, a nieprzedarowny
Miecz z gwichtem równoważnym w świątyni sądownéj
Wziąwszy w dłoń sprawiedliwą, wywiń obelżywy
Czyn z powabnéj i wiary i swobód pokrywy.
Już oto wiernych panu senatorów grono
I zacnego rycerstwa, co mu powierzono
Obronę niewinności, czeka na twe zdanie.
Oddaj cnocie dank winny, a złości karanie.
Już nowych Demostenów, pomiędzy Sarmaty
Jakich nie było słychać w téj izbie przed laty,
Stokroć się głos poważny obił o te ściany,
Którym złość z niewinnością drżała naprzemiany.
Mów — lecz nowa tu, widzę, scena się zaczyna;
Dzielniejszego od prawdy ma obrońcę wina;
Pierwszy przykład z pierwiastków i pono przed zgonem
Świata: król swych zabójców sam został patronem.
Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/250
Ta strona została przepisana.