Cnota chciała być winną i swojego prawa
Dla dobroci ustąpić mówcy Stanisława,
Zostawując potomkom przykład niesłychany,
Iż jeden czyn być może dobry i naganny.
Wygrałeś, zacny królu, jeśli twe morderce
Ma sądzić twą dobrocią wymierzone serce.
Godni są, z chętnéj im to przyznaję ochoty,
Stokroć umrzéć dla siebie, a żyć dla twéj cnoty.
Wstrząsłeś w czułych wnętrznościach sprzeczne chęci społem.
Błędny umysł nie wiedział, jakim ruszyć kołem.
Już go żałość z miłością, już pęd ciskał iny;
Wszystkie martwy na chwilę dziw stępił sprężyny.
Jeśli kiedy występek mniéj był postrzeżony,
Tyś mu, królu, łaskawéj pociągnął zasłony.
Mniejszym się nam być zdawał; tyle łez wybiegło,
Że go za niemi mokre mniéj oko postrzegło.
I jużby on nad nami tryumfował pewnie,
Lecz niebo często bije, choć deszcz leje rzewnie.
Słyszałem (wybacz, panie!), jako Temis na twe
Narzekała tak serce do litości łatwe:
„Wytrącasz mi z rąk, królu, gwałtem twéj dobroci
Miecz z ręku; więc niech się kraj do końca sromoci,
Że w nim tylu występców złość nieukarana
Ma za fraszkę i Boga i prawo i pana.
Bronisz niecnych morderców. Któż był twym patronem,
Gdy zazdrość stokroć piórem w żółci omoczonem
Szarpała twą niewinność, przyprawując zwolna,
Co ci nakoniec wściekłość zrobiła swawolna?
I prywatny człek prawa doznaje obrony.
W saméj Polsce niekarna złość znieważa trony.
Kara jéj cała, że swą winę kłamstwem zdejmie,
A resztę amnestya pokryje na sejmie.
Leksze przestępstwa mściwym wygładzam żelazem,
A srogie mam szkarady gnuśnym puszczać płazem?
Czyż wielkość zbrodni czyni cnotę? a kto kary
Wziąć nie może, winien mu skwarzyć świat ofiary?
Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/252
Ta strona została przepisana.