Cokolwiek się was w lasach, w ogrodach
Z płodnego ziemi dobywa łona,
Gdy po skruszonych tchem słońca lodach
Niesie czas luby wiosna pieszczona:
Zefirków córy, srebrne lilije,
Szkarłatne róże, oczęta Flory,
Dajcie się uszczknąć; niech z was uwiję
Dar Filorecie w krasne kędziory.
Nie mogą miléj na żadnym czele
Wasze się złożyć główki ozdobne,
Jak na téj pani, co w gładkim ciele
Złączyła wszystkie wdzięki osobne.
Acz gdy na duszne rzucam zalety
Ciekawe oko, a mijam ciała,
Wątpię, by sama cnéj Filorety
Wdziękom pięknością Flora zrównała.
Za nic jest róża, gdy komu zdarzy
Bóg serce czułe, umysł stateczny,
Komu uprzejmość wygląda z twarzy,
Jaśniejsza nad blask lilii mleczny.
Niechaj więc sobie obcą nadstawia
Okrasę, komu na własnéj zbywa,
Tobie szacunek i miłość sprawia
Z pięknością ciała dusza poczciwa.