Utajonego, z osobności cienia
Tyś mię na widok świata wyprowadził.
Śpiewałem dobroć twojego imienia,
Naród mię słyszał i na Parnas wsadził.
Kiedy król łaskaw, wszystko idzie snadnie,
Przemówi Memnon, gdy nań słońce padnie.
Że mi powierzchnych blasków bałwochwalczy
Gmin czołem bije i ołtarze wznieca;
Gnuśność nie zwątli, duma mię nie zwalczy:
Zna gwiazda słońce, które ją oświeca.
Ni stąd na ubocz bieg swój pomknie chyży,
Bo tym jaśniejsza, im jest pana bliżéj.
Kogo fortuna prowadzi przez stopnie,
Umie z ciężaru nagrodę szacować.
Nie zna jéj ceny, kto jéj rychło dopnie,
I mniema, że mu świat winien hołdować:
Zawsze chce więcéj; co ma, lekko ceni,
Lub wierzga w szczęściu, albo się zaleni.
Nie weszła w wieczne natura sojusze,
Ni się z książęty los o to ugodził;
By się z nich tylko wielkie lęgły dusze,
A ten był zdatnym, kto się w szczęściu rodził.
Znajdzie, nadgrodą zdolność zasilona,
Wodza u pługa, u trzody Solona.
W dzikich zarośli ponurzony cienie,
Często step żyzny martwieje odłogiem.
Upraw go, oczyść, wrzuć hojne nasienie,
Sowitszym prace twe zapłaci brogiem,
Niż ów obszerny wydmuch, a niepłodny,
Gdzie się wiatr tylko kąpie niepogodny.
W pięknym dowcipów i męstwa przegonie,
Wziął często poklask i wieśniak przed panem:
Kiedy olimpskie powytykał błonie
Grek samochlubny świetnym z liścia wianem.
Dla sławy Rzymu świat był jeszcze wązki,
On brał narody, a żołnierz gałązki.
Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/278
Ta strona została przepisana.