Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/281

Ta strona została przepisana.

Tak kiedy słońce morskie zwiedza brody,
A wieczór mglistéj pociągnie zasłony;
Zajmując pasterz syte z łąki trzody
Do wiernych koszar z pełnemi wymiony;
Nim ulubione siedlisko porzuci,
Siędzie u źrzódła i tak sobie nuci:

„Jasna źrzenico ciernistéj opoki!
Płynny krysztale dziedzicznego łanu;
Co lekkopienne posuwając kroki,
Niesiesz wieczysty hołd do oceanu;
A w dobroczynnym nie skąpy przechodzie,
Dogadzasz razem i panu i trzodzie:

„Ty bujnym plonem kwiecisz łąki moje,
Tuczne dobytkom sposobiąc pastwiska:
Ty je odwilżasz w srogie lata znoje.
Gdy bystry lipiec ognie z góry ciska:
U twego boku w gałęzistéj cieśni
Ulegam sobie i nucę me pieśni.

„Kiedy różanym obudzony świtem,
Stanę z mą trzodką na rosistéj paszy;
Płyń mi, jak zawsze, powolnym korytem,
Srebrzystéj hojnie uchylając czaszy.
Teraz na luby odchodząc spoczynek,
Ten ci zostawiam chętnie upominek“.

To mówiąc, bierze wieniec z kwiecia wity
Uzbieranego na pobrzeżnéj trawce
Wieniec ozdobny w róże i w błękity,
I skąd wziął dary, kładnie go na dawcę.
A on mu wdzięczny, gdy go na skroń wdzieje,
Poskoczne nurty hojniéj jeszcze leje.

Tyś to ten pasterz, królu dobroczynny!
Lud twój jest trzodą: źrzódłem są dowcipy.
Ty pobudzając strumyk muzopłynny,
Uwieńczasz skronie polskiéj Aganipy;
By zacne dwory i liche wioseczki
Przechodząc, pasła twe lube owieczki.