Wszakże ja nie kraść ani zbijać idę.
Czy widzisz w ręku mym szablę lub dzidę,
Że na mnie warczysz ze żwawością taką,
Błędna sobako!
Z daru szafarza życia mego przędzy,
Nie wziąłem gnuśnéj chętki do pieniędzy;
Ni tego kiedy, co błyska i brzęka,
Tknęła ma ręka.
Najszacowniejszy skarb tu wprawdzie leży,
Godzien serc czułych łakoméj kradzieży;
Lecz się go nigdy, bo respekt nie każe,
Tknąć nie odważę.
Jeśli nań patrzę, któż patrzeć zabroni?
Nie straszny to wilk, co owcy nie goni.
Nie szczekaj za to: wreszcie co pomoże
Straż twa, nieboże?
Kogo poczciwość nieskażona strzeże,
Nie potrzeba mu z miedzi litéj wieże,
Ani sto-ocznych Argów: w każdéj dobie
Twierdzą sam sobie.
(Piosnki wieśniackie).
Wiosna.
... Nil sine magno
Vita labore dedit mortalibus . . .
O jak wesołe nastały czasy!
W śliczną się barwę przybrały lasy;
Słońce się coraz wyżéj pomyka;
Ledwo śnieg widać, lecz i ten znika.