Nie trzeba mieszać do napoju potem
Zamorskich przypraw, które Indy rodzą;
Usta jéj lipcem, usta kandyzbrotem
I same cierpkie piołuny osłodzą:
Gdzie one były, kto postawi swoje,
Boskie wypijać będzie mniemał zdroje.
Niech się nie chlubi z perłowym puharem
Udatna Hebe, że służąc Junonie
Nieśmiertelnym ją napawa nektarem,
Gdy sobie siedzi na Jowisza łonie.
I ziemskiéj ten się los nadarzył glinie,
Że z niéj piękniejsza pije, niż boginie.
Z Adamowego idziem wszyscy rodu,
Nie trzeba na to długiego wywodu.
Przodkowie nasi w lat przeciągu długiem
Orali rolę, chodzący za pługiem.
Aż téż sprzykrzywszy sobie pracę onę,
Rzucili lemiesz i jarzmo na stronę;
Jeden o rannéj woły tylko zorze,
A drugi wyprzągł o wieczornéj porze.
1770, II, 57.
(z Salomona).
Gdy me krew pierwsza chęci rzucała,
Wzniecając bystre pożary;
Rozkosz mi słodki nektar podała
Do picia z zdradliwéj czary.