Wieku! niesłuszne co cierpisz potwarzy:
Że zbrodnia miejsca najpierwsze posiada,
Cnota się w nędzy z pośmiewiskiem skwarzy,
Wierność w pogardzie, w poważaniu zdrada,
Pozwól, niech od téj obelgi zasłonię,
Niech własny broniąc naród, ciebie bronię.
W narodzie, cnotę co na tron wysadza,
Co nad obrońców swych gwałtem boleje,
O ich swobodzie usilnie zaradza,
Z ich uwolnienia łzy pociechy leje,
Błądzi, kto mniema, że cnota zniesiona;
Ma jéj stłumione, lecz zdrowe nasiona.
Wszakże, jako z drzew, co nierównie rosną,
Gdy na nie wicher niespodziany padnie,
Ciężko dorosłą zachwiać może sosną;
Pomniejsze zniża, lub na ziemię kładnie.
Przecież się każde z nich burzy opiera;
To prym ma, które zwycięstwo odbiera.
Wszędzie się słabość, choć przy mocy, wkrada,
Każdy wiek w cnoty i w zbrodnie był żyzny;
Ten jednak w oczy słusznie wszystkich wpada,
Kto się na całość poświęca ojczyzny;
Jego nadgroda wiek usprawiedliwia,
Tlące iskierki cnót w innych ożywia.
Ten dziś ma dowód, Doliński, świat w tobie,
Gdy inne drzewka ustępują burzy,
Ty jednakowy w obiéj szczęścia dobie;
Żaden ci wicher czoła nie zachmurzy.
Dziwnaż, gdy cię tron nadgrodą okrywa,
Że w twym narodzie cnota się odzywa?
- ↑ Ta i następne ody nie znajdują się w zbiorowych wydaniach pism Naruszewicza; podajemy je tutaj z druków pierwotnych.