I dopiéro gdy z chorób wyprowadzą tłumu,
Wtenczas rzekną: zdrów będzie, przyszedł do rozumu.
Polaku! już-to prawie wiek się kończy cały,
Jak-eś pozbył sił twoich, jestestwa i chwały,
Czymżeś był? Coś dokazał? Co czynił w téj dobie,
Gdy kości Sobieskiego śmierć ukryła w grobie?
Czyś w pewne karby rząd twój rozwolniony włożył?
Czyś publiczne dochody urządził, pomnożył?
Czyś źrzódło wiecznych niezgód zamknął niegodziwe,
Karząc zdrajcę, podchlebcę, a darząc cnotliwe?
Czyś z pieniactwa prywatne zahamował straty,
Znosząc sędzie przedajne, chciwe adwokaty?
Czyś bitnych wojsk przyczynił? podźwignął warowne
Z gruzów twierdze, a miasta rozkrzewił handlowne?
Byłeś niczym, a próżnym sejmy wlekąc gwarem,
Nudnym sobie i obcym zostałeś ciężarem.
Pożal się Boże! tylu lat strawionych marnie,
Już i pamięć twych chorób, Polsko, nie ogarnie;
Głowę ci odjął zawrót, brzuch zepsuły zbytki,
Serce skaziła podłość i własne pożytki,
Język zczerniał podchlebstwem, a mężne paiżem
I szablą ramię, martwym uschło paraliżem.
Przecież już, dzięki Bogu, rozumu się schwyta
Po długiéj nieczułości ta Rzeczpospolita.
Brałaż ona recepty tęgie sto lat blisko:
Szwed jéj naprzód bolesne przykładał poślisko,
Prusak z bąków proszkami miedzianemi dusił,
Sas, wyżarszy sam szperki, z postem jeść przymusił,
Niemiec soli zabronił, a łaziebnik srogi,
Jak ciął, tak ciął Moskwicin ruskiemi batogi.
Czas już radzić o zdrowiu, kiedy rozum mamy;
Chyba że go samochcąc znowu postradamy.
Lecz, bracia, po chorobie ciężka recydywa,
Kto pomocnych posiłków wczas nie opatrywa.
Nie dajmy się wabnemi uwodzić przysmaki.
Zna chytry łowiec, jakim żerem łowić ptaki.
Sypie ziarno podchlebne i przygrywa ładnie,
Póki mu płochy skrzydłacz w sieci nie upadnie;
A co pierwéj pół skrzydeł stracił i ogona,
Gdy go jeszcze raz weźmie torbeczka zielona,
Cały nakoniec zostać w téj niewoli musi,
Albo go dłoń drapieżna za gardło udusi.
Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/319
Ta strona została przepisana.