(Z okazyi wydania Sielanek Symonidesa, Zimorowicza, Gawińskiego, Nagurczewskiego i Minasowicza, razem zebranych).
Lubo cię dobroć boska, najłaskawszy panie,
W wyższym nad pospolity gmin miéć chciała stanie
I krwi téj być dziedzicem, z któréj polskie strony
Wielkiemi się szczyciły niegdyś Jagiellony,
Nie gardź, proszę, tym podłym wiejskich piosnek tonem
I z pańskich gmachów myślą staw się nad zagonem.
Znajdziesz tu czasów owych wizerunki żywe,
Gdy człek śmiertelny lata prowadził szczęśliwe,
Gdy całe swe dostatki i szczęście swéj doli
W mnożnym stadku zakładał i w bogatéj roli.
Nie dbał o jasne imię, o wspaniałe dwory,
O pełne trosk bogactwa, zazdrości honory.
Ta łożonych najmilsza była prac nadgroda,
Gdy mu pole rodziło, mnożyła się trzoda.
A czego nie obłudą dostał, nie łakomstwem,
Użył z poczciwą żoną i licznym potomstwem.
Więc jako się poprostu żywił i odziewał,
Poprostu myślił, czynił, poprostu téż śpiewał.
Nie brzydki tu pochlebca z wymuszonym rymem
Przyprawnym z dzikich pochwał kurzy panom dymem,
Wielbiąc dla szczypty złota boskiemi imiony
Gnuśne Sardanapale, bezecne Nerony;
Ni tu miejsca tryumfy mają, że kto wiele
Miast napsuł, wsi popalił, z łez robił kąpiele,
I żeby dumną tylko skroń laurem obtoczył,
Całą ziemię krwi bratniéj strumieniami zbroczył.