Kiedyś patrząc na moję troskliwość, byś mile
Starganego do końca wieku pędził chwile;
Łzy z radości wylewał: lub wzniosszy powieki
Do nieba, życzył, by mię nigdy z swéj opieki
Boska nie wypuszczała dobroć, kto okryśli,
Jak słodkie w duszy mojéj rodziły się myśli!
A ściśniona wzdychaniem gdy pierś serce tłoczy,
Rzęsiste łzy strumieniem zalewały oczy.
Pomnę jako i dzisiaj, idąc do ogrodu,
Zażywać w dzienny upał łagodnego chłodu;
A widząc już sad bujnym owocem odziany,
Już igrające tłuste po trawie barany,
Już na zasiane gęstym zbożem płodne niwy:
W radości, rzekłeś, głowę włos mi okrył siwy.
A wy, roskoszne pola, smugi ulubione,
Zostańcie już na wieczny czas błogosławione.
Już was niedługo będę bystrym mierzył okiem,
Który zawisna starość ciemnym tępi mrokiem.
Wkrótce przyjdzie do obcéj wędrować dziedziny,
I być gościem podziemnych grodów Libityny,
Acz i tam w myśli wasze tkwić będą obrazy,
Których nigdy śmiertelne nie przywalą głazy.
Także, o mój najmilszy w życiu rodzicielu,
Także, dawco krwi mojéj, wierny przyjacielu,
Mam cię prędko utracić? o wyroki smutne!
O żałości niezmierna! o myśli okrutne!
I jeśli tak jest, i tak chcą niezbłagane jędze,
Aby się rychło drogich dni twych rwały przędze;
Niestety! i umarły będziesz w sercu u mnie.
Przy zimnéj ołtarz z darnia postawię ci trumnie;
A ilekroć dzień taki zaświeci na niebie,
Że będę mógł w ostatniéj ratować potrzebie;
Użaliwszy się hojnie nad nędznym człowiekiem,
Posypię grób twój kwieciem i poleję mlekiem.
Tu zamilkł i na starca wzrok obrócił wryty,
A z oczu mu się toczył strumień łez obfity.
Po chwili znowu zaczął: oto jak lekkuchno
Zasypia, i coraz się uśmiecha miluchno!
Co na jawie, to we śnie, utajona cnota
I przez zamknięte zmysły ma otwarte wrota.
Lubo władza języka, moc odbiegnie ręki,
Znać na czele i przez sen dobroczynne wdzięki.
Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/331
Ta strona została przepisana.