Wchodzi zdyszały; alić płaczącą przy łóżku
Zastaje Małgorzatę, siedząc na podnóżku.
Głowa leży zwieszona na poduszce; jęczy,
Wzdycha, kwili, syn u nóg rozpłakany klęczy,
Chwyta matkę za rękę: ona się opiera,
I chcącemu całować, coraz ją wydziera.
„Przestańcie, rzecze Marcin, płakać, oto zdrowy
Do was z boru powracam, owoż sposób nowy
Powitania? nikt słowa mi nie mówi. Żono?
Antku? pódź dziecię moje! niechaj cię na łono
Ociec przygarnie, ulży miłe przytulenie
Trudów mych dziennych; nie chce słuchać; utrapienie!
Chcecie mię, widzę, karać. Żebyście to byli
Na mym miejscu, tobyście sami się spóźnili.
Osądźcie, jeżelim mógł powrócić zawczasu?
Jużem był chróstu naciął, już wychodził z lasu,
Jeszcze to było prawie dobrze przed wieczorem;
Alić pełznie jakowaś dziadzina z toporem.
Rozumiem, że to ze wsi, patrzajcie owo tu,
Co ją widać z okienka prosto tego płotu.
Ledwo się biedny czołgał, jak owca za trzodą
Chora; spytam go mile: moja śliczna brodo!
Po chodzie twym znać, żeś się utrudził okrutnie.
On nic na to nie powie, tylko westchnął smutnie;
Aż mi go żal serdecznie, więc siekierkę biorę,
I brzemię mu z gałęzi utnę, lecz nie spore;
Boby nie dźwignął biedny dziaduś: toż pomogę
Na grzbiet włożyć; i daléj swoję kończę drogę.
Wziąwszy miłe Bóg zapłać, chciałem brać krok szybki
Dla pośpiechu, ale śnieg lgnął do łapciów lipki
I nogi zatrzymywał...... A ty swoje przecie,
Moja kochana pani? kiedyż przestaniecie
Tych szlochów? czy się gniewasz na mnie za co? czyli
Nie kochasz męża? widzę, żeście się zmówili:
Nigdybym nie chciał temu wierzyć.“ Na to żona,
Ująwszy go za rękę, rzecze rozkwilona:
„Ach, ojcze nieszczęśliwy! (żal serce przenika)
Chcesz, żeby cię kochała mać tego złośnika?....“
— „Antoś mój złośnik? złośnik Antoś? co ta plecie?
Znam ci ja serce jego, wszak to jeszcze dziecię.
Lubi czasem poigrać; ma prawo wiek młody;
Niechaj jeno podrośnie, niech doczeka brody,
Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/333
Ta strona została przepisana.