Wieńce na głowie drgają z pijanego drzewa,
A on trzymając konew, dzieła swoje śpiewa:
Jako jeździł na tygrach do Indowéj wody
I tam podbił pod swoję moc śniade narody;
Jako dziecięciem będąc, wodne rozbójniki
Zepchnął w przepaść i w morskie przeobraził byki;
Jak pociesznie ustroił nawę, co go niosła,
Upstrzywszy krętym bluszczem i maszty i wiosła.
To mówiąc, trzasnął konew dębową w krztan duży,
I stęknąwszy, tak zaczął o przemianie róży:
„Chciałem — prawi — raz z gładką Nimfą potańcować,
Bo mi się zdała wszystkie urodą celować
Leśnych bogiń piękności; a żem był pijany,
Wzgardziła mną i w skoczne nie chciała iść tany.
Owszem z gniewliwą twarzą uderzywszy w ramię,
Uciekła, coraz się oglądając na mię.
Poprzysięgam na Styga! Ni ja, ni kto iny
Nigdyby nie doścignął pierzchliwéj dziewczyny.
Gdy szybko wiatry siekła, głóg ją w biegu strzymał,
Gdy za suknię fałdzistą kolcami poimał.
Przyskoczyłem z radością i lekko za winę
Uderzywszy po licu: — Stworzenie niewinne!
Nie gardź mną — rzekłem — nie gardź; jam jest Bachus młody.
Ja nigdy méj nie tracę ozdobnéj urody.
Ja wesołość, ja słodkie ludziom daję wino,
W którym zgryźliwe troski ponurzone giną. —
To słysząc niebożątko, wstydem się zakrwawi,
I choć niechętna, ręki do tańca nadstawi.
A że głóg był przyczyną zgody naszéj, zatem
Zwolna go wielowładnym ruszyłem palcatem,
I kazałem, by na wzór krasnéj Amarylki,
W szkarłatny się kwiat ostre przyodziały szpilki.
Kazałem (czegoż rozkaz Bachusa nie może?)
Wnet wyszły i wstydem się zapaliły róże.“
Kiedy tak nucił Bachus, siedział zadumiany
Pan podle na poduszce, leśnym mchem wysłanéj.
Łokciem brodę podpierał, na głowie korona,
Z gałązek i jodłowych szyszek upleciona,
Czoło mu zasłaniała. „O szczęśliwyś — rzecze —
A mnie się ledwo serce od żalu nie wściecze,
Gdy wspomnę, jako moję kochaną Syrynkę
Gniewliwe losy w błotną zamieniły trzcinkę.“
Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/342
Ta strona została przepisana.