Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/365

Ta strona została przepisana.
XII. Narcys.
(Z Sautela, z odmianą).




Ty, co mię z młodzieniaszka marnym widziąc kwiatkiem,
Pytasz, jakim-em stradał żywota przypadkiem,
Spójrz na ten rym żałosny, czytelniku luby,
A pomóż płaczącemu ciężkiéj płakać zguby.
Lato było próchniste, a zwierz w lipcu srogi
Wyziewał z suchéj paszczy ogniste pożogi;
Kiedy biegając z łukiem za płochym zającem,
Chciałem spocząć strudzony biegiem i gorącem.
Chłodny gaj nie daleko, nietknięty toporem,
Sklepił poziome chrósty rozległym jaworem:
Kędy, jak słychać, Faunus i Sylen kosmaty,
Książęta leśnych bożców, mieli swoje chaty.
Przy gaju bieżał strumyk przez smugi kwieciste,
Tocząc po drobnym piasku nurty przezroczyste.
Tu się więc, wdziękiem miejsca zwabiony, układłem;
Mech był miękki wezgłowiem, a woda zwierciadłem.
Słodki Zefir mdlejącym skrzydłem liść przewiewał,
A ptaszków malowanych głośny poczet śpiewał.
Ledwo (ach któżby postrzegł Parkę nieużytą,
Co we mnie samym zgubę taiła ukrytą?)
Ledwo co chcąc się napić, usta w potok wrażę,
Alić się cudny na dnie obraz mi ukaże;
Obraz pięknéj dzieciny: tak to właśnie bywa,
Gdy po gładkim krysztale błędna postać pływa.
Cieszę się, on się cieszy; śmieję, on téż ze mnie:
Kwilę, kwili; unikam, unika wzajemnie.
Schylam się, dłoń wyciągam, chcę całować lice.
Schyla się, chce całować, daje mi prawicę.
Spłonąłem, widząc wdzięki tak nadobnéj twarzy;
Któżby rzekł, że się w wodzie bystry ogień żarzy?
Schnę nieszczęsny; kochanie staje mi się męką:
Cierpię groty utkwione w sercu własną ręką.
Umieram, chcąc się z miłym złączyć przyjacielem,
Sam sobie i postrzałem, sam miłości celem.
Sam ogniem i podnietą, sam sposobem nowem
I zdrajcą i zdradzonym, sidłem i połowem.