Wziąłem ten upominek, że mię w poczet kładnie
Swych pastuszków Pan mądry, co w tych lasach władnie.
I dając utroskanym myślom kęs ulżenia,
Składa ucho łaskawe na me wiejskie pienia.
Tyś kiedy prosty jeszcze wiedli żywot ludzie,
W pasterskiéj pierwsze światło obaczyła budzie.
Pokój ci dał z miłością życie, kwiat pieluchy,
A kolebkę kołysał wietrzyk skrzydłoruchy.
Ciebie biała niewinność pod wawrzynnym krzakiem
Boskim z pszczółki złotemi karmiła przysmakiem;
Uginając pieszczony głos do lubych pieśni,
Jakiemi uszy poją słowiczkowie leśni.
Więc rozwodząc po smugach i gajach wdzięk słodki,
Pierwszyś swéj sztuki dała dowód między kmiotki,
Którzy letniéj pożogi bystre znosząc skwary,
Ciężkie znoje miłemi osładzali dary.
Twoim dziełem u pługa oracz spracowany,
Wielbił żyzną Cererę wiejskiemi padwany.
Twoim i pastuszkowie natchnieni przykładem,
Wiązali proste rymy, chodząc za swym stadem.
Potym cię mądrość wziąwszy na swe skrzydła z ziemie,
Na cienistym wysoko postawiła Hemie.
Tam zuczyła początków wszystkich rzeczy: jako
Świat się kroi okrągły na postać czworaką;
Jako leniwa ziemia niski grunt osiadła,
A na niej się ciekącym szkłem woda układła,
Powietrze w górę poszło, ogień wyżéj lotny;
Jako jedno jest lekkie, a drugi obrotny.
Czemu jesień owoce, wiosna lubi kwiaty,
Lato zboże, a zima komin gnuśnéj chaty?
Kto wichry poupierzał w skrzydła niestanowne,
Kto nasrożył śmierciami pioruny hartowne?
Skąd się roją po chmurach błyskotne wężyki,
Gdzie swe rzeki granice, gdzie mają poniki?
Skąd bierze blade światło błędna twarz miesięczna,
Skąd płomień wszystkotrawny słońca, lampa wdzięczna?
Czemu-to złote błyszcząc po niebie kagańce,
Jedne się, z wolna biegąc, w gnuśne wiją krańce;
Drugie wartkim zakolem bystre kręgi toczą;
Inne płoche narody grzywą trwożą smoczą?
Czym się dzieje, że morze raz swe wełny jeży,
Drugi martwym kryształem przymuskane leży?
Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/374
Ta strona została przepisana.