Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/423

Ta strona została przepisana.

A ty, stary tatusiu, rozumiejąc, że ci
Szczerze sprzyja filutka, kiedy na kark wleci,
I zmuszoną gębusię do wąsów przyłoży
Z pochlebstwem, że nad nektar jéj smakują boży;
Nie wyciągniesz z kieszeni ręki po dukaty,
Aż za tydzień półrocznéj wysypiesz intraty.
Co ci pierwéj do domu od lata do lata
Ledwo żyd przywiózł sukna z prostego warsztata,
Albo sztukę kamlotu i wytarte szlamy;
Kupcy sobie w nim zrobią najbogatsze kramy.
Jadłeś jeden na cynie; za pocałowanie
Trzeba, żebyś na srebrze jadł i porcelanie.
Miałeś przedtym kozaczka; żeć żonka pogładzi,
Chowaj za to przynajmniéj dziesiątek czeladzi.
Dosyć było wprzód wózka; że się imość skłoni,
Posyłaj na Otaki po trzy cugi koni.
Mieszkałeś w prostych murach; żeć za rękę ściśnie,
Sprowadzaj dla niéj meble z Paryża umyślnie.
Jużeś ją tedy ubrał; daj to z nieba, panie!
Żeby ci była wierną za takie kochanie;
A jeżdżąc na opery, teatra i bale,
W swobodniejszym nie jęła smakować morale.
I stoicka na rozkosz cnota się ugina:
Poślij raz na ten przysmak tylko kapucyna;
Obaczysz, jaki niesmak zrobi mu klauzura.
Cóż tam, gdzie większy powab, a słabsza natura?
Skoro się amorycznych rycerzów nasłucha;
Pozbędzie, wierz mi, we wsi nabytego ducha:
Iż trzeba męża kochać, czy stary, czy brzydki;
Myśląc, że Bóg dał wszytko na ludzkie użytki.
Głupi, który poprzysiągł w gałgany się stroić,
Mogąc suknię z nowego postawu wykroić:
Lub jada chleb spleśniały, kiedy może świeży;
Albo mając pierzynę, na podłodze leży.
Że Kupidyn na wszystko wkłada pęta złote,
Wszystko mu trzeba oddać, a nawet i cnotę.

Lecz dajmy, że ją miłość nie tak zwiedzie snadnie
I strzała Kupidyna na bok celu padnie.
Ma on więcéj w okrutnym wartkich strzał kołczanie;
Jeśli nie tą, to drugą zapewne dostanie.
Cały dzień próżny łowiec często siedzi w lesie,
Jednak, chociaż nad wieczór, w dom sarnę przyniesie.