Nie latajcie swobodnie, nie wierzcie nikomu;
Lepiéj życzę uciekać, albo siedziéć w domu.
Naśladujcie żórawia z kaczką i bekasem,
Co pewnym w obce kraje odlatują czasem.
Lecz ponieważ wam tego nie dała natura,
By z was który, czy tam która
Leciała na świat inszy, tak, jako ja mogę:
Nie lecąc w daleką drogę,
Niechaj w swoim każda lesie,
Póki się złe nie wyniesie,
Nie odbiegając od stada,
Szyszki i robaczki jada.
Wara do stodół, wara do ogrodów!“
Śmiały się głupie ptaki z tak jasnych dowodów,
Ciskając na nią szyderstwa, łajanie,
Jak na Kassandrę Trojanie,
Kiedy otworzyła usta.
Więc téż tak przypłaciła życiem zgraja pusta
W klatce, na rożnie, w ukropie,
Że nie wierzyła, jak są zdradliwe konopie.
Tak się to dzieje i w ludzkim narodzie.
Wtenczas prawdzie wierzymy, kiedy już po szkodzie.
1771, Zab. IV, 252 — 4.
(Z Lafontaine’a).
Lew myśląc wojnę zacząć z pewnemi sąsiady,
Zebrał wszystkie zwierzęta do wojennéj rady.
Tam naznaczono, ażeby
Każdy według sił, zdolności, potrzeby,
Wojskowy urząd sprawował
I powinności pilnował.
Słoń miał dźwigać na grzbiecie zwyczajne ciężary,
Wędzonki, połcie, suchary;
Wilk zapędzać barany, koń zwozić obroki,
Wielbłąd nieść piernatami napchane tłomoki;