Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/456

Ta strona została przepisana.

Ja zaś mam ginąć w méj młodości kwiecie
Za to, co się podepce, lub co się wymiecie?
Użal się nad mym wiekiem, nad moją postacią.
Masz, wasza mość, swe dziatki, masz krewnych, masz bracią.
Zaczekaj, niech urosnę, niech trochę utyję;
Będziecie ze mnie mieli lepsze delicyje“.
Takie mowy mogłyby zmiękczyć same głazy;
Ale pan kot surowszy nad nie tysiąc razy,
Nie dał się użyć. „Milcz, zdrajczyno! — rzecze.
Już to nigdy nie uciecze,
Co mi się w garść dostało. Skąd ci to mniemanie,
Aby stary nad młodym miał politowanie?
Ja-m osiwiał, tyś z gniazda ledwo co wypadła.
Idźże mi dodawać sadła,
Smaczna potrawko, tam, gdzie twe siestrzyce.
Pełno was siedzi w téj-tu kamienice.
I ja i dziatki moje będą jeszcze miały
Z twéj familii grzeczne specyały“.
To mówiąc, mknął do saku płaczącą niebogę.
A ja cóż z téj czy bajki, czy prawdy wnieść mogę?
Oto to: że się młody kłania, prosi, trudzi,
A stare go dziadzisko próżno tylko łudzi.
1772, Zab. V, 235 — 40.




IX. Celestyn Kapucyn[1].




Lata się mienią, lecz nie natura w człowieku.
Pókim był w kwitnącym wieku,
I krew we mnie igrała chyża,
Sprowadzałem wyborne fuzyjki z Paryża.
Strzelałem w rybie oko; aż kiedy wiek stary
Począł na tępe oczy wdziewać okulary,
Broń się popsuła: darmo goniąc stada ptasze,
Zrzuciłem frak zielony, odpiąłem kamasze.

  1. Tę bajkę król Jmć wraz z zegarkiem ofiarował JW. Ogińskiéj, Hetmanowéj W. Lit., z okazyi zdarzonéj w jéj pałacu kradzieży.