Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/460

Ta strona została przepisana.

(Boć to zakonnik prawdziwy
Z rąk swych powinien być żywy),
Że w krótkim nader czasie i mieszkanie
I żywność znalazł i miękkie posłanie.
Czegóż sobie więcéj życzy
Odludny stan pustelniczy,
Któremu ani honory
W głowie, ani liczne zbiory;
Tylko, aby przy dobréj strawie i napoju
Zażywał słodko dusznego pokoju?
Więc téż i nasz pustelnik, jak wieprz w mięsopusty,
Został i gruby i tłusty,
A to dziwnym boskim cudem
Nad swoim wybranym ludem,
Który nie chcąc świata użyć,
Woli mu w klasztorze służyć.
Pewnego dnia wyszła posłów myszy rada
Do wielebnego ojca Serojada,
Upraszając go o lekką jałmużnę
Na ich potrzeby podróżne.
Jechali ci posłowie w kraj bardzo daleki,
Przez bagna, przez jeziora, przez stawy, przez rzeki
Z prośbą do króla i żab i raków,
Aby im swych na pomoc poruszyli znaków,
Dla przełamania kotów niezmiernéj potęgi,
Którzy ni na sojusze, ni dane przysięgi
Zważając, w kupę się zbiegli
I główne miasto oblegli.
Nie miała rzeczpospolita,
Długami zewsząd okryta,
Skąd dać wyprawę, myśląc, że w téj dobie,
Gdy stanom świeckim zbywa na sposobie,
Duchowny onéj ciężkie potrzeby wspomoże.
Lecz pożal się, miły Boże,
Drogi i pracy. Ledwo sprawę przełożyli,
Aż ów pysk wyścibiwszy, naprzód się umili,
Spuściwszy oczki i nabożnym tonem
Tak ich odprawi z niziutkim pokłonem:
„Moi mili braciszkowie!
Niech wam Pan Bóg da zdrowie.
Wiecie, żem się ja na wieki ze światem
Najuroczystszym odłączył rozbratem