Już, księżno, życia twego śmierć zerwała przędzę,
Coś hojną ręką ludzką nieraz wsparła nędzę:
Lecz nie samaś w grób weszła, ale z tobą razem
Tysiąc sierot śmiertelnym los przywalił głazem.
Miasto płacze, wykrzyka śmierć: głos jeden obu,
O jak wiele z tą panią dusz weszło do grobu!
Życie śmiercią dobroci, śmierć życiem nabiera:
Szczęśliwy! kto i żyje dobrze i umiera.
Szczęśliwe, co w tym grobie popioły leżycie!
Śmierć wam nie śmierć przyniosła, ale nowe życie.
Płacz przy żałobnym siedząc, Warszawo, całunie!
Wszystkie się w téj przyczyny żalu zeszły trunie.
Gdy cię z pośrzodka żywych śmierć wydarła krwawa,
Tak żalem rozrzewniona mówiła Warszawa:
Tyle-m razy płakała różnych matron straty,
Lecz dzisiejszéj wiecznemi nie opłaczę laty.