Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/492

Ta strona została przepisana.

bania się kochającemu i krzewiącemu nauki panu, wielem pisał i czynił w przeciągu ostatnich tych lat dwunastu; gdybym nie miał na to świadectwa ludzi, mam dosyć na własnym czułego sumnienia przeświadczeniu.
Człowiek jestem, już poniekąd pracami na zdrowiu, siłach i rzeźwości umysłu przytępiony. Dowcipy ludzkie są jako zorza; wiek one obraca, jednym z długim światłem późny zachód, drugim rychły upadek zakreśliwszy. Jestem do tego ksiądz i pleban, powinnościami urzędu mego zaprzątniony: jestem gospodarz i ziemianin, około czeladzi, roli i nudnego prawa zabawny; a bardziéj już myślący o sobie i swoich, niżeli przed laty; kiedy rząd nade mną zakonny, przyjąwszy na siebie zupełną troskliwość o mojéj sytuacyi, zostawił mię w jedynym tylko tych myśli okresie, ażebym czytaniem, rozmyślaniem, uczeniem i piórem, jemu sławę a krajowi pożytek mnożył.
Z odmianą i dalszym postępem życia mojego mając już inny cel zamierzony, to jest swobodny spoczynek, a kapłańskie tylko, rolnicze i przyjacielskie zabawy, myśliłem to czynić co i drudzy duchowni, to jest siedząc w domu otiari cum dignitate. Nowe to życie nie zdawało mi się być trudnym, bo mi przywróciło wolność, uchylając od przykrych pod klauzurą prawideł; a co największa, nie narażając w stolicy królestwa, na potrzebne wprawdzie, ale stan mój ekonomiczny przewyższające wydatki, ukazywało nadal ozdobny ów i mniéj kosztowny bytu wieśniaczego portret, do którego i rzymski liryk ze stolicy świata tęskliwie wyglądał: Beatus ille...
Jakoż, Najjaśniejszy Panie, przekonany jestem długim doświadczeniem o próżności zdań owych, którzy ustawiczne z naukami zabawy najsłodszą w życiu rozrywką być rozumieją; którzy nieśmiertelność sławy literatom obiecując, w złotych wieczności księgach, w niezwiędłych wieńcach, płonnemi wiatrami nadzieje ich i potrzeby tuczą; którzy nakoniec wspaniałych nadgród od publiczności spodziewać się każą. Straciłem do połowy zdrowie z temi Parnasu pieścidłami, a gdybyś W. K. Mość z osobliwszéj łaski swojéj wesprzéć mię nie raczył, zostałbym a publico tak obdarzony, jak wielu godniejszych ode mnie ex-jezuitów, którzy nabywszy sławy przez pożyteczną pracę, sposobu do życia nie mają. Wziąwszy go z ręki W. K. M. chciałem wprawdzie i potym pracować; ale już wolniéj i nie przywiązując się do jednéj ciągłéj a miejscowéj roboty, i chcąc miéć tylko nauki za rozrywkę umysłu; gdy mię w tych myślach zaszedł rozkaz pański, abym i resztę życia miedzy brogami papierów trawił.
Nie wiem, dobroczynny monarcho, jeśli mi wiek posłuży do wykonania tak ogromnego dzieła, które lat najmniéj kilkunastu,