Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/525

Ta strona została przepisana.

arędą, a to biedne miejsce już to drugi rok jak srodze cierpi i niszczeje ustawiczną lokacyą i przechodami, ciągnącemi za sobą głód, ucisk, a nawet i choroby zaraźliwe. Upraszam W. K. M. pokornie o wstawienie się za temi mojemi dobrami, które są darem pańskim i żebrzą pomocy swojego dawcy et juris patroni, aby mi mój dzierżawca, sam aliunde uciśniony, utrat swoich nie detrunkował.
Racz też W. K. M. pamiętać na obiecane w Siemiatyczach cztery posągi gipsowych ewangielistów, wysokie na cztery łokcie, które mają być ozdobą kościoła janowskiego, a dowodem wiekopomnym łaski pańskiéj, któréj ja siebie oddając przy zniżeniu głowy mojéj pod nogi, jestem

Waszéj Królewskiéj Mości Pana mego miłościwego
poddany i sługa
Adam Naruszewicz, biskup łucki.

Janów, 10 X-bris, 93[1].




XVIII.

List Samuela Naruszewicza, brata Adama.




Najjaśniejszy Królu, Miłościwy mój Panie!

Podobało się W. K. M. wynieść brata mojego na stopień biskupi. Mógł on sobie zasłużyć na łaskę pańską, bo bliższy tronu losem pomieszkania w stolicy, a znajomszy przymiotami, umiał onych użyć do zjednania sobie szacunku monarchy w zakonnym stanie, a względów i promocyi wolny już od węzłów zgromadzenia swego. Mnie, z téjże krwie urodzonego, innym Opatraność poprowadzić raczyła torem. Osierocony od rodziców obu prawie w pierwiastkach dopiéro co dniéć poczynającego rozumu, gdy w zakonie bazyliańskim, z wielu miar ojczyznie pożytecznym, mniszy stan obieram, począłem zaraz doznawać przykrości i umartwienia. Nie ubolewam na nie, ani się żalę, bo wiek mój, naówczas śliski, a poznaniem rzeczy nieukrzepiony, mógł mnie na jakowy usterk narazić, który mi dał poznać, żem był płochy, lecz gruntu we mnie cnoty i honoru nie wzruszył. Słodko jest cierpiéć dla poprawy: jam doznał weksy i obelgi. Zerwano mnie z nauki, rzucano przez lat kilkanaście po najpodlejszych we wsiach klasztorach, a kiedy w drugich felix crimen desiit

  1. List powyższy wydrukowano po raz pierwszy w „Tygodniku Illustrowanym“ r. 1881 w N-rze 296.